Saturday, 9 March 2013

Piny, latające kutasy, hemoglobiny - takie sytuacje.

W piątek do stolycy, dzięki uprzejmości PKP zajechał Pan Bałenko. Po odebraniu artysty z dworca i nakarmieniu go kebsem z podwójnym mięsem na cienkim rozgościliśmy się w garażu. Po chwili rozmowy i jednym głębszym dla rozgrzewki Ślązak wziął się za upiększanie maski spawalniczej Wiza. Proces twórczy upływał jak zwykle na rozmowach o Chevroletach Spark, imprezach, planach na przyszłość, narzekaniu na smutną Polską zimową rzeczywistość i dorzucaniu drwa do pieca. Po kilku godzinach, 2-óch flaszkach i wprawie w śnieżycę na CPN po zapiekanki i rogalika dzieło było gotowe, a Wizu mógł się przymierzyć do spawania w  swojej odmienionej masce.

Dzięki Łuki za odwiedziny, mega robotę i jak zwykle świetnie spędzony czas.














Musze przyznac, ze wraz z nowa stylowka przyszly lepsze skille spawalnicze. Spawik wyszedl piekny i solidny. Dzieki !!
Wiz

No comments:

Post a Comment