"Wczoraj po wielu miesiącach udało
mi się wreszcie wyjechać XS-ą z rafałowego garażu i odstawić ją na osiedlowy
parking. Dziś z kolei odbyłem pierwszą jazdę po mieście – gdzie punktem
docelowym była kawiarnia, zatem klasyczny styl w tym względzie został prawie
zachowany (zabrakło jazdy od kawiarni do kawiarni :P).
Muszę powiedzieć że ten wypad
sprawił że przypomniałem sobie po co w ogóle zacząłem budowę tego motocykla. 3
lata temu kiedy kupiłem swoje pierwsze moto każda przejażdżka dostarczała wiele
radości i satysfakcji. Natomiast ostatnimi czasy w ogóle tego nie czułem – FZ6
zaczęła mi po prostu służyć jako narzędzie
do załatwiania spraw na mieście i jak najszybszego przemieszczania się
po tej zakorkowanej, rozkopanej, pełen
piłkarskich debili warszawie. Hasła z portali motocyklowych mówiące „jazda
motocyklem to pasja, sens życia ble ble ble” zamiast powodować lekkie poruszenie
w majtkach sprawiały że wolałem czytać
ulotkę ze składem chemicznym domostosa niż owe wzniosłe hasła kierowanej do
motocyklowej braci ( LEWA W GÓRĘ !!! JEBAĆ PUSZKI !!!)
Kiedy
ruszyłem dziś przez miasto i zauważyłem że ludzie z ciekawością i uśmiechem
przyglądają się yamaszce poczułem to milutkie łechtanie mojego ego. Na jednych
światłach stanął obok mnie stary golf cabrio z wesołą młodzieżą w środku
która dała mi znać że moto daje rade. To
utwierdza mnie w przekonaniu że ten dobór kolorów – czarny z niestandardowym
błękitnym (co ?? brak szachownicy albo czarnego z czarnym ?!?! – pozdrawiam
hejterów z forum caferacera) był strzałem w dziesiątkę. Wyczytałem dziś że
błękitny to kolor przyjaźni i związanych z nią pozytywnych emocji - coś w tym
musi być.
W
czasie oczekiwania na osobę z którą się umówiłem podszedł nagle do mnie młody
chłopak, zerknął na kask na którym miałem logo „BMX-S 400” i spytał czy” to ja
budowałem to czarno-niebieskie XS-400 na „pinup-garage ?” lekko zaniemówiłem i
pomyślałem WTF ? Okazuje się że jednak jest trochę ludzi ze sceny i nie tak
trudno ich spotkać w tej wiosce – to naprawdę cieszy. Pogadałem z typem ładnych
kilka minut, wyszło na jaw że był na (cytuję) „słynnej imprezie u Rodentsów po
cruisie” i sam buduje customa na bazie
KZ440.
W
drodze powrotnej wzięły we mnie górę „Rodentsowe” emocje i spod każdych świateł
zostawiałem krechę z tych niemądrze drogich Firestonów i musze powiedzieć że od
BARDZOOO DAWNA nic ne sprawiło mi większej radości niż to prymitywne
zachowanie, a wisienką na torcie były serie strzałów z wydechów przy schodzeniu z
obrotów.
Zatem
moi mili – nakurwiajcie robote, budujcie sprzęty . Miejcie w dupie co powiedzą
Wam „znawcy stylu” z forów – to Wasze moto i Wam ma sprawiać radość, ma
wyglądać i jeździć tak jak Wy tego chcecie a nie jacyś znawcy wszechrzeczy zza
7 mórz (albo tylko Atlantyku) !!!
P.S. – mam nadzieję że już niedługo na światłach będą
zostawać 2 krechy – w tym tygodniu wkładamy nowy silnik do Wiziego moto i LET’S RIDE !"
Od siebie jeszcze dodam, ze jestem dumny z roboty jaka Slawek wykonal przy tym moto. Wiadomo....bez pomocy wielu osob by sie zesral ale to jego wizja i jego pomysl wlasnie smiga po miescie. Ciesze sie chlopaku i mam nadzieje, ze nie jestes zly, ze Cie odciagnalem od kupowania Ducata :D BRAWO !!!!
Ducata jeszcze sobie kupię !
ReplyDeletePan Z wybije Ci ta durnote z glowy do reszty !
ReplyDeletehell yeah! no to musimy polatac wszyscy razem!
ReplyDeletedobry tekst, jaram sie i zazdroszcze!!:)
ReplyDeleteDobra robota chłopaki, tak trzymać. W lipcu będzie ogień jakich mało! :D
ReplyDeleteThis comment has been removed by the author.
ReplyDeletejakie, kurwa, dwie krechy??? a Obrzyn?!
ReplyDelete